Nim się tu jeszcze w ogóle znajdziemy, poczujemy całą mnogość błogich, niezwykle wykwintnych zapachów, które wnet zaproszą nas do środka. Już z zewnątrz piekarnio/cukiernia prezentuje się okazale, będąc sporą, murowaną kamienicą, w całości przeznaczoną do bycia powyższą. Obok wejścia znajduje się szyld, przedstawiający niesiony przez jakiegoś grubego, wąsatego jegomościa w białym fartuchu i kucharskiej czapie, na tacy, złoty bochen. Jednak aby przekonać się o jakości tutejszych wypieków, jak i słodyczy, musielibyśmy zagłębić się do środka przez duże, drewniane drzwi. Może warto by spróbować, zwłaszcza po kilku miesiącach żerowania na karczemnym, czerstwym, nierzadko też pełnym robaków i innego cholerstwa chlebie, oraz codziennej misze kapusty z grochem?
Offline