W Królewskich Zbrojowniach wykonuje się i trzyma broń i uzbrojenie dla armii. Gdy już zostaniemy jej członkiem, możemy tu przyjść po nasz podstawowy rynsztunek, do którego zobowiązany jest każdy żołnierz. Na całość składają się dwa średnie budynki z drewnianych bali, jeden pełniący rolę kuźni, drugi składu broni.
Offline
Obieżyświat
Ustawiłem się posłusznie w kolejce jak rozkazał nasz wódz.
Offline
Ustawiliście się wszyscy w kolejce, która, jak się zaraz okazało, całkiem szybko traciła na długości. W końcu przyszła i kolej na Ciebie. Jakiś żołdak stał za długą, dębową na oko ladą, na której piętrzyły się góry oręża i wszelakiej maści przedmiotów, uznanych pewnie za niebezpieczne, i wpatrywał się w Ciebie wyczekująco. Wcześniej jednak rzekł :
-Pokażcie mi wszystko co macie, szeregowy.
Offline
Obieżyświat
Wyjąłem cały mój dobytek i uśmieszkiem pokazałem mu go.
Offline
Ten zabrał tylko nóż, pochodnię, hubkę i krzesiwo, po czym gestem kazał Ci odejść. Na boku zbierała się spora grupka Twoich. Między nimi dostrzegłeś samego kapitana.
-Zbiórka! Zbiórka, psy! Wszyscy z przydziałem do kapitana Jorgena mają natychmiast stawić się tutaj!-czułeś, że ten głos na długo zapadnie Ci w pamięć...
(uaktualnij KP)
Offline
Obieżyświat
Czułem że ten głos na długo zapadnie mi w pamięć. Oddałem moje rzeczy i oddaliłem się do mojego ulubionego i jedynego kapitana.
Offline
Twój ulubiony kapitan krążył w te i wewte, zaś gdy to robił, nade wszystko przypominał Ci wielkiego, czerwonego wieprza, szukającego swej lochy, w tym wypadku będącej okazją do wyżycia się na kimś. Lecz co tu zrobić... Takie jest życie.
-Już mi do szeregu, matkojebcy!-powiedział, dając Ci dobitny dowód, jakie musi być życie. Inni Twoi towarzysze, wiedzeni rozkazem kapitana, już pospiesznie formowali szereg. Nikt się nie odezwał choćby jednym słowem.
Offline
Obieżyświat
Również nie mówię i ustawiam się grzecznie w szeregu.
Offline
-Wymarsz!-zarządził kapitan. Ruszyliście w stronę bramy koszar, poznałeś to po mijanych budynkach, a w szczególności po tym należącym do archiwum. Przed bramą przystanęliście na chwilę, gdy kapitan zamienił parę słów z jej strażnikiem, innym, niż tamten wyrostek, który wcześniej dał Ci formularz. Teraz wydawało Ci się, jakby to było całe wieki temu, w jakimś innym, odległym życiu... Wrota bramy otwarły się, wyszliście na zewnątrz, na suchy step. Słońce chyliło się ku zachodowi, nadal jednak potrafiło dać w kość. Przeszliście tak jeszcze z dziesięć metrów, po czym Jorgen dał znak do spoczynku.
-Słuchajcie, psy!-to określenie chyba nad wyraz przypadło mu do gustu.-Z tą chwilą wasze szkolenie rozpoczyna się... I nie sądźcie, że będzie to w miły dla was sposób! Nie spodziewaliście się chyba cukierków, hę? No, dosyć gadania. Trzy kółka wokół palisady! I to migusiem!
(Nie ma lipy! Nie ma opierdalania! :D)
(Pisz teraz w "Okolicach koszar")
Offline
Obieżyświat
Podszedłem do żołdaka za długą dębową ladą i powiedziałem:
-Przysyła mnie kapitan Felix, daj mi mój ekwipunek.
Offline
Ten spojrzał na Ciebie zdziwiony:
-Kapitan Felix?-zmarszczył czoło. Po chwili jednak zreflektował się następującymi słowami:
-A, tak. Pewno tyś jest kolejny jego zwiadowca... Już daję, już daję, ale zapewniam cię, że nie posłuży ci on, to znaczy ów rynsztunek, zbyt długo, jeśli wiesz, co mam na myśli...-mężczyzna zniknął na chwilę w zbrojowni, zaś gdy wrócił, w rękach jego spoczywała lekka, skórzana zbroja, z wyrobu której słyną tiarrimskie garbarnie.
-Bowiem trudną ścieżkę obrałeś, lecz jak mawiał mój dziad, niechaj mu ziemia lekką będzie, "życie nabiera wartości dopiero w obliczu wroga". Jednak żeby udowodnić tą wartość, potrzeba Ci broni. Sam zdecyduj, którą wybierzesz. A może zechcesz ich kilka?-po tych słowach przyniósł następujący oręż i położył go na ladzie; znalazły się tam długie, zakrzywione sztylety, idealne do dobijania wroga, łuk, cisowy, na oko całkiem giętki oraz żelazny jatagan, ten z kolei doskonale się nada przy walce w zwarciu.
Offline
Obieżyświat
(Czemu bronie jakieś hinduskie wszystkie? Ile zakrzywionych sztyletów?)
Wziąłem ekwipunek z lady i od razu ubrałem zbroje. Następnie pożegnałem się z człowiekiem i udałem się do wyjścia myśląc gdzie rozpocząć poszukiwania owego sssyczącego jegomościa.
Ostatnio edytowany przez Szaga (2011-03-25 16:14:03)
Offline
Zrobiłeś jak chciałeś, przy czym wziąłeś też strzały, o których tamten przypomniał sobie w ostatniej wręcz chwili. Zbroja była wygodna, nie za duża, nie za ciasna. Po prostu idealna. Nie krępowała też zbytnio ruchów przy chodzeniu, o czym dobitnie się przekonałeś, gdy wyruszyłeś na owe poszukiwania.
-Żegnaj więc. I oby los był dla ciebie łaskawy, zwiadowco...-rzucił żołdak na pożegnanie.
Otrzymujesz:
-Lekka zbroja skórzana (+1 do trudności zabicia, wygodna, solidnie wykonana)
-Jatagan (k5 punktów obrażeń, dobrze wyważony)
2x-Długi, zakrzywiony sztylet (k3 punktów obrażeń, idealny, aby dobić przeciwnika)
-Prosty, cisowy łuk (giętki jak struna, zasięg 30m)
-Kołczan pełen strzał (zawiera 30 zwykłych strzał o lotkach z gęsich piór i prostych, ołowianych grotach, zadających przy trafieniu k6 obrażeń)
(A co, masz jakieś uprzedzenia?)
(Uaktualnij KP!)
Offline
Obieżyświat
Wyszedłem z zbrojowni aby udać się w miejsce zbrodni (okolice koszar).
(Nie, nie mam uprzedzeń :P)
Offline
(No to wiesz, gdzie teraz pisać ;p)
Offline