Administrator forum
Ja:
-Jestem ci wdzięczny druidzie za wszystko. Chciałbym wiedzieć czy mogę zrobić coś dla ciebie w zamian. Zrobię wszystko. - Mówię patrząc się głęboko w oczy druida.
Drag(dobrze o tym wiedziałem, nie martw się ;) W razie czego dam znać znowu.):
Wypiłeś zawartość butelki. Jednakże nie była to woda. W smaku przypominała coś jak...liście? Nagle poczułeś, się znacznie lepiej(+3PŻ)! To pewnie od tego napoju.
Zajadałeś pyszne mięso które także dodawało ci sił.
Elf natomiast odpowiedział ci milczeniem. Nawet nie odwrócił się w twoją strone. Nadal coś robił za plecami.
Offline
Luniak:
Druid zaśmiał się tubalnie.
- W zamian? Ha ha ha, a to ci dopiero... Elf od elfa chce coś w zamian za pomoc! Zrazu widać, żeś ty tu prosto od ludzi przylazł, bo to oni takie piastują zwyczaje. W zamian, w zamian, w zamian... Nic, kompletnie nic mi do głowy nie przychodzi, jeśli chodzi o jakąkolwiek zapłatę. To naprawdę jest takie... nieelfie... No ale cóż... Sądząc po twych słowach pewno będziesz nalegał. Wiedz więc, że miłe mi będzie towarzystwo twoje, choćby na dzionek, może dwa, nie dłużej, a i przyda mi się dodatkowa para rąk, może nie jeśli chodzi o pracę i drew rąbanie, raczej w razie, gdyby nas co tu napadło, wiesz, od tej burzy, czy co... Oczywiście wiem, żeś nadal ranny, i jeszcze nie zdrów, ale wiesz, jeśli będziesz chciał zostać, to może się zdarzyć, że będziesz musiał i o własny tyłek walczyć, tym bardziej, że te burzowe stwory to nic, ostatnio zacząłem też wyczuwać z lasu jakieś dziwne przebłyski... mrocznej obecności. I tak, niepokoi mnie to, doprawdy. - dokończył niemal szeptem.
Moja postać:
Kończę mój posiłek i podchodzę do ogniska, wyciągając ręce w jego stronę i starając się ogrzać. Dziwny ten elf... cały czas milczy. Zupełnie, jakby mu rodzinę zabili... Hej, a może tak naprawdę się...? Kto wie, kto wie, niezbadane są ścieżki żywota. Uważaj, bo na twojej ścieżce ktoś ci ciągle podstawia nogę... - rzecze Matka w swym tradycyjnym, rzekłbyś, matczynym wręcz stylu.
Offline
Administrator forum
Ja:
-Dobrze! Co mam robić najpierw? - Mówię uśmiechając się.
Drag:
Dałeś rade podejść do ogniska. Przyjemne ciepło także dodawało ci sił. Natomiast elf nadal coś robił za plecami. Wyglądał na bardzo smutnego.
Offline
Luniak:
- Nie wiem, rób co chcesz. - Druid wzruszył ramionami - Poproszę cię o pomoc jeśli zajdzie taka potrzeba, tymczasem po prostu porozglądaj się po okolicy, kto wie, może znajdziesz tu coś ciekawego? A jeśli znalazłbyś coś, co byłoby "ciekawe inaczej", natychmiast zgłoś to do mnie, wiesz, o co mi chodzi...
Moja postać:
- Pomóc? - pytam się go, wpierw się odwróciwszy. Matka milczy. Ja nie mam czasu na milczenie.
Offline
Administrator forum
Ja:
- Dobrze...porozglądam się. - Odchodzę w miejsce gdzie medytowałem. "Hmmm...w tym dziwnym stanie może wyczuje coś ciekawego..."
Siadam na ziemi po turecku, wyciszam się i uspokajam starając się wejść w ten "tryb".
Drag:
Elf popatrzył na ciebie. Dopiero teraz miałeś okazje mu się przyjrzeć. Był to wysoki, czarnowłosy elf, wyjątkowo bardzo umięśniony. Twarz miał typowo podłużną, jednakże bardzo bladą. Posiadał niezwykłe czarne oczy przez co zdawał się jeszcze smutniejszy.
- Przykro mi...ale nie możesz już mi pomóc...nikt nie może... - Powiedział, a kiedy usłyszałeś jego głos, zrobiło ci się smutno. Sam nie wiesz dlaczego, ale bardzo chciałeś by przestał być smutny...
Wokoło panowała niedosiężna ciemność. Nic nie mogłeś przez nią ujrzeć. Oprócz tego panowała niezwykła cisza.
Offline
Luniak:
Spróbowałeś to znowu powtórzyć, i... nic. Jakby wszystko wokół wymarło. Może po prostu za dużo tej medytacji jak na jeden dzień?
Drag:
Nie ruszam się z miejsca, starając się jedynie ruszyć całą dyskusję.
- Skoro nie można już ci pomóc, to trudno. Ale może przynajmniej ty mi pomożesz. Nie, spokojnie. Chcę tylko znać drogę, drogę do Civril. Chcę też wiedzieć, kim byli ci, którzy nas wcześniej napadli. I kim wy jesteście... Ja wiem, że nie możecie mi tego wyjawiać. Ale chyba dość jestem już w to wszystko wplątany, żebym mógł wiedzieć. Po prostu... nie mogę tak odwrócić się i odejść, tak po prostu. Nie. Nie tak. I wiem, że nie pierwszy raz ich na oczy widzieliście. Czy to byli Mroczni? A może wampiry? No, mówże śmiało, nikomu przecie o tym nie powiem, bo niby kto miałby w to jeszcze uwierzyć?
Offline
Administrator forum
Ja:
Zawiedziony, wstałem poszedłem po mój sprzęt i zacząłem obchodzić okolice.
Drag:
Elf pokiwał głową.
- W takim razie musisz zapomnieć o tym co tu się wydarzyło...chociaż...tak, skoro idziesz do Cirvil i chcesz w to wejść... - Elf poszperał w swoich rzeczach, po czym wyciągnął jakiś pergamin, dał ci go. -Dobrze udasz się do Cirvil i dostarczysz ten list do, zapamiętaj Teriona. On ci wszystko wyjaśni. Udaj się tam jak najszybciej.
A i byłbym zapomniał, oto twój przewodnik... - Wskazał w krzew jakiejś rośliny. Na początku nic nie widziałeś, ale już po chwili pojawiła się tam kula światła. Nagle ognisko zgasło i elf, i jego rzeczy gdzieś przepadły. Nastał mrok, który rozświetlał dziwny promyk światła.
Otrzymujesz:
- Zapięczętowany elficki list,
Ostatnio edytowany przez Eluniar (2011-05-13 20:35:32)
Offline
Luniak:
W okolicy był las, dziki, dziewiczy, nieprzemierzony las, w którym tylko gdzieniegdzie ziały nieduże wyrwy, w których dostrzegłeś martwe już pnie. Pewnie drwal tu wprowadzał swój nieszczęsny fach w życie... Tymczasem słońce zawędrowało już daleko na nieboskłonie, kładąc na ziemi coraz to dłuższe cienie. Aż podskoczyłeś, gdy jeden z tych cieni okazał się widmem... no właśnie, czego? Musiałbyś się obrócić, żeby to zobaczyć.
Moja postać:
Wpatruję się przez chwilę, jak ogłupiały, w ten ognik, po chwili decydując się lekko poruszyć. Cały czas się weń wpatruję, patrząc na jego reakcję. A cóż to za dziwy? - rzecze Matka.
- Nie wiem, pewno magia... - odpowiadam jej na głos.
Offline
Administrator forum
Ja:
"Hmm...nie próżnuje z tym rąbaniem. Ciekawe czy...co to za cień?!"
Natychmiast się odwracam instynktownie sięgając po miecz.
Drag:
Kula światła zaczęła zbliżać się w twoją stronę. Zatrzymała się stopę od twojej twarzy. Aż się zdziwiłeś czemu światło cie nie razi. Po chwili poczułeś w swoim umyśle jakąś obecność. Coś jak szept w twojej głowie, który nasilał się wraz ze zbliżającym się światłem.
- Pomóc? Pomóc...khazad? Pomóc droga? Ifris lubi pomagać...pomóc? - Powtarzało się co jakiś czas w twojej głowie. Cokolwiek to jest wyczułeś, że ma bardzo przyjacielskie zamiary.
Zacząłeś się trochę denerwować i twoja matka także, nie wiesz czy ze strachu czy ze zdenerwowania głosikiem w głowie...
Offline
Luniak:
Ów cień okazał się niczym innym, jak... chwila, moment, to nie był cień! Oto po swojej prawej miałeś najprawdziwszego w świecie... ducha? Chyba coś do Ciebie mówił, lecz robił to na tyle cicho, że zdołałeś wychwycić jedynie słowa pokroju "morderstwo" i "tajemnica". Nie widziałeś go też zbyt dobrze...
Moja postać:
- Ech, cholera, pomóc, pomóc, dobry Ifris pomóc khazad, jeśli tylko chce... - czuję się trochę zakłopotany, gdyż do takich dziwów to ja nie jestem przyzwyczajony, o nie... Bo kto to widział w ogóle? Jakieś pojawiające się nagle, znikąd w środku lasu kule światła? No właśnie, kto? I czemu jestem to ja? Na to to już nijak odpowiedzieć sobie nie mogłem, choć oczywiście podejrzewałem, że to "sprawka" tamtego elfa, która sam umknął stąd jak jaka leśna zjawa. W międzyczasie czekam, aż ów Ifris zacznie mnie "prowadzić", mając tym samym nadzieję, że nie skończę gdzieś na jakimś zadupiu z poderżniętym gardłem... O tak, uważaj, uważaj na siebie i na tamtego... stwora. - mówi jeszcze Matka, a ja chowam ten ów list za pazuchę, i ruszam za "stworem".
(Ifris doobry muuzin z Poolskaa! :D)
Offline
Mistrz gry
Drag:
(Cześć kurwa!)
Światełko, ognik, czy co to za cholerstwo było podleciał, czy raczej podpłynął do Ciebie i jakby rozpuścił się w twoim ciele... Poczułeś się jakby... Właściwie, to nie poczułeś się inaczej. Po prostu stwierdziłeś, że już wiesz, w którym kierunku iść, żeby dotrzeć do celu... (Jak kompas Jacka xD)
Offline
(http://i2.pinger.pl/pgr344/318b6cea0022 … ck_you.gif - ale tak, siema :D.)
Wzdrygnąłem się. Czyli miałem to... w sobie? Znowu się wzdrygnąłem, po czym, starając się więcej o tym nie myśleć - bo co niby miałbym z tym zrobić? - zacząłem iść tam, gdzie trzeba. Zabierz to, zabierz to ode mnie! - krzyczy Matka.
- Spokojnie, ma raczej przyjazne zamiary... - staram się ją jakoś uspokoić, choć sam myśli mam z tym nie najlepsze...
Offline
Administrator forum
"Duch...hmm...niezwykłe...ciekawe co mu się stało?"
Podchodzę do ducha.
- Przyjacielu...w czym ci pomóc? - Mówię do tej niematerialnej istoty.
Offline
Mistrz gry
Drag:
Szedłeś więc sobie przez las, wokół był tylko las... Oraz las. A także las. No, ptaki i różne zwierzęta też, ale one należą do lasu... Więc tylko i wyłącznie las...
Eluniar:
(-W niczym kurwa, miałem Cię przestraszyć, a ty co? No, to teraz kurwa dzwonię po ziomali i wjedziemy ci na chatę!-odpowiedział duch xD)
Zrobiło Ci się zimno i poczułeś się przerażony... Przed oczami zrobiło ci się ciemno, ogarnął cie zupełny mrok... Na szczęście to szybko minęło, a zjawa zniknęła... Wszystko było jak dawniej...
Offline
Idę więc dalej, licząc na nieco większą różnorodność...
Offline
Administrator forum
"Dziwne...może to tylko złudzenie?" Zamyślony idę patrolować dalej okolice.
Offline
Las stawał się coraz gęstszy i gęstszy. Miejscami gałęzie i pnie tworzyły gęstą plątaninę, zdolną do sforsowania tylko przez jakiegoś wielkoluda. Puszcza zdawała się coraz bardziej niedostępną. Gdzie byś nie popatrzył, ujrzałbyś bardzo stare, nadkruszone swym wiekiem drzewa, obrośnięte zewsząd drobniejszą zieleniną, wystawiającą swe liście ku prześwitom między konarami - olbrzymami. Z głębi kniei rozchodziły się rozmaite odgłosy istot żyjących w tych ostępach. Twoje stopy zatapiały się wręcz wśród zasuszonych liści zalegających podłoże. Pniaków pozostałych po ściętych roślinach było tu coraz mniej, za to gęstego zielska w postaci pokrzyw niestety coraz więcej.
Offline
Administrator forum
"Dzika...nieokiełznana...cudowna...taka jest właśnie przyroda. Zachwycające...nawet pomimo pokrzyw..."
Rozkoszowałem się przyrodą. Zawsze lubił się chadzać po lesie kiedy był mały. W takich chwilach myślałem, że zło nie istnieje. Po pewnym czasie zatoczyłem koło, by zbyt daleko nie odejść od siedziby Druida. Chodząc tak, przyglądałem się moim ranom. Wyciągnąłem także miecz i sprawdziłem jego stan.
Offline
Miecz był w stanie jak najlepszym, trochę tylko jakby przybrudzony był krwią. Rany z kolei miałeś obandażowane, więc średnio wyszło Ci ich oglądanie. Zaraz też zawróciłeś ze swej drogi, i znów... w pewnym momencie zdawało Ci się, jakby coś przemknęło obok Ciebie.
Offline
Mistrz gry
Drag:
Idziesz więc sobie i faktycznie, zauważasz różnorodność... Niebo, które czasem przebija się między gęsto splecionymi gałęziami zasnuwa się dosłownie na czarno... No kurwa. Jeszcze tylko tego brakowało. Zaczyna naprawdę ostro wiać, mimo że jesteś w lesie, w dodatku słychać burzę, szybko zaczyna padać deszcz przemieszany z gradem... Na łeb sypią Ci się w dodatku szyszki!
Offline
Administrator forum
"Hmm...miecz w porządku, z ranami chyba też. Ech...już niedługo będe musiał wyruszyć do Cirvil albo do Domeny. Aczkolwiek...miło się spędza czas z tym druidem i...co to?" Zauważając coś obok mnie, znowu gwałtownie się odwracam trzymając dłoń na rękojeści. Nagle znowu pojawił się ten dziwny głos w mej głowie.
-Oj strachliwy z ciebie chłopczyk...hehehehehe...będę musiał Ci przypomnieć kim naprawdę jesteś...
"Nie będę cię słuchał! Daj mi święty spokój!" - Krzyknąłem mentalnie.
-Przeszłość twojej rodziny nie pozwala mi tego zrobić... - Powiedział po czym zamilkł.
Z lekkim zaskoczeniem wróciłem do rzeczywistości i spojrzał co to było.
Offline
Mistrz gry
(Spojrzałem...)
Nic tam nie było, to chyba zwidy... Za to zaczyna się robić chłodno... Zauważasz też, że niebo zasnuło się ciemnymi, dosłownie czarnymi chmurami... To chyba nie jest normalne, takie natężenie dziwnych wydarzeń... Szybko też zaczyna mocno wiać, mimo że jesteś w lesie, gdzie to się raczej nie zdarza... Na łeb zaczęły sypać Ci się szyszki...
(I do reszty MG- przynajmniej 1 dziennie będę odpisywał, bo się burdel robi xD)
Offline
Administrator forum
Spojrzałem w górę. "A cóż to? Szyszki? Co to ma znaczyć? Tyle lat mieszkałem tutaj, a czegoś takiego nie widziałem..." Zasłaniając się płaszczem, biegiem udałem się w stronę domu Druida. Biegłem szybko, aczkolwiek ostrożnie by się nie potknąć. "Jeżeli to nie jest coś godnego zameldowania, to ja nie jestem Eluniar..."
- Heh...może nie jesteś? - Odpowiedział mi dobrze znany głos.
Zignorowałem go i zacząłem biec dalej.
Offline
- Bogowie, chrońcie... - spoglądam z początku z bojaźnią na burzę, zaraz jednak potem uświadomiwszy sobie, jakie to niebezpieczeństwa ona ze sobą niesie. I cóż, odpowiednie wnioski z tego też wysnuwszy, natychmiast rzucam się w poszukiwaniu schronienia przed całym tym lodem i szyszką, co się z góry na mnie sypie... Jak te elfy mogą w ogóle tu żyć?! Toć to sam Durgemn jest już chyba mniej niebezpieczny od tego! - woła Matka.
Offline
Mistrz gry
eeeeEluniar!!! (będę już pisał w cz. teraźniejszym):
Biegniesz sprintem do druida... Zauważasz jednak, że wyrzuca on wszystko ze swojej "chałupy", po prostu zrzuca jedzenie i inne rzeczy na dół... Co jakiś czas znosi tylko dzbany i inne rzeczy, które mogą się uszkodzić przy upadku... Natomiast cały podest, na którym stoi jego dom zachowuje się dosłownie jak statek podczas sztormu!
Draaaagenooooor!!!:
Znajdujesz jakiś nawis pod korzeniami jakiegoś wielkiego drzewa, po czym zauważasz... Tak! Zauważasz elfa, który wcześniej eskortował cię przez las! I, co najdziwniejsze, nie przebiera w słowach... Słyszysz urywki takie, jak
-Cholera, co to?! -Albo-Kurwa ma... W rzy... chę...!-ale w zrozumieniu tego przeszkadza ci burza... W końcu elf zauważa cię i rzuca się sprintem, jednak szybko zostaje podcięty przez spadającą z drzewa kłodę... W końcu dociera do twojej kryjówki...
-Uff... Nigdy nic takiego tutaj nie mieliśmy...-rzuca zasapany...-Nawet nie wiem jak tą... Katastrofę nazwać!-z przyjemnością zauważasz, że gość nie jest całkowicie pozbawiony emocji...
Offline
Administrator forum
"Cholera!!! Co to za anomalia!!!???" Dobiegając do Druida i widząc co robi, na pierwszy rzut oka sądzę, że zwariował. Jednakże widząc co się dzieje z jego domem od razu zrozumiałem jego intencje. "Chyba trzeba mu pomóc..." Dobiegam do niego szybko, po czym natychmiast pomagam mu wyciągając na zewnątrz przedmioty, żywność itp.
Offline
Mistrz gry
Wbiegłeś szybko na górę, i zacząłeś wynosić na dół krzesła i jedzenie. Normalnie nie byłoby to trudne, gdyby nie fakt, że budynek zaczyna się chwiać coraz bardziej. Bujać na boki zaczyna się też całe drzewo... W pewnym momencie, gdy znosiłeś na dół całe naręcze kiełbas, wiatr tak mocno szarpnął tobą, że przewróciłeś się i zsunąłeś, chwytając na szczęście za jakąś gałąź... Jeszcze chwila i cię zdmuchnie, jak szyszkę!
Offline
Administrator forum
Tak więc znosiłem rzeczy, żywność, meble wszystko to co cenne. "Kto to widział? Coś się stało z tym lasem kiedy mnie nie było..." Kiedy dom, gwałtownie się przechylił i wypadłem, w panice starałem się zeskoczyć z gałęzi. "Kurde, co to za dom, że się łamie jak patyk????? " Jeżeli udało mi się spokojnie wylądować, to szybko szukam chronienia przed tym wszystkim.
Ostatnio edytowany przez Eluniar (2011-05-22 16:35:56)
Offline
- Spokojnie, mości elfie. Z całym szacunkiem, ale widzę, że chyba nigdy nie byliście w żadnych górach... - uśmiecham się krzywo, i kryję się nadal, oczekując na koniec tego armagedonu. Wtem przychodzi mi coś jeszcze do głowy:
- Zaraz, a wtedy, kiedy zniknąłeś, coś, jakby światło, pojawiło się koło mnie. Pojawiło się, i zniknęło. To znaczy... zniknęło we mnie. Wiecie, co to była za cholera?
(Cal, weź Ty przestań :P. Klik!)
Offline
Mistrz gry
Eluniar:
(eee... Ale ty wyleciałeś sobie już z platformy. Wisisz na gałęzi. Chcesz rysunek? Proszę:
Dragenor:
-Nie bardzo... Możliwe, że to jakiś duch lasu, który zmaterializował się w postaci ognika, czy coś... Eee... Czy ten wir, rzucający drzewami to też coś normalnego w górach?-gdy elf wypowiedział te słowa, spojrzałeś w bok i zauważyłeś coś przerażającego... Olbrzymi bury wir, który wyrywał drzewa z korzeniami i ciskał nimi na wszystkie strony, który podnosił z ziemi szyszki i inne rzeczy, a potem rozrzucał je naokoło z taką mocą, że przebijały się przez drzewa... W dodatku pędził prosto na was! (chociaż właściwie, to nadal pędzi...)
Offline
Administrator forum
(Aha :p. poprawiłem posta.)
//Tak to powinno wyglądać...
Drag
Offline
Mistrz gry
El:
Zeskoczyłeś i, żeby zamortyzować upadek, wykonałeś stylowy przewrót przez ramię. Przywaliłeś przy tym barkiem w jakiś korzeń, ale to chyba nic takiego, pewnie po prostu siniaka nabiłeś... Szukając schronienia zauważyłeś między korzeniami jednego z drzew coś jakby... Drzwi? Druid, zauważając że udajesz się w ich stronę krzyknął
-Zabierz tam coś chociaż!
Otrzymujesz rangę: zwinny skoczek (+1 zr przy skokach)
Offline
Administrator forum
Lądując zwinnie na ziemi uśmiecham się. "Hmmm...nie wiedziałem, że tak umiem..." Kiedy biegłem szybko w stronę kryjówki, usłyszałem głos Druida. "Zabrać coś? Ale co...a no tak!"
-Dobrze!! - Orientując się o co chodzi, szybko biorę wszystko to co uznaje za najcenniejsze do plecaka i na płaszcz, który potem szybko zawijam i biegnę do kryjówki.
Offline
Mistrz gry
Złapałeś więc trochę klamotów, po czym popędziłeś w stronę kryjówki... Okazało się, że kryjówka to kryjące się we wnętrzu wiekowego dębu wejście do jakiegoś przestronnego tunelu, czy może jaskini? Zastanawiałeś się właśnie, czy wejść głębiej, gdy do środka wszedł druid, zamknął drzwi, po czym ruszył dziarsko do przodu.
Offline
Administrator forum
Widząc wchodzącego do środka druida, zastanawiam się. "Ciekawe, czy on to wybudował dlatego, bo coś tam przechowuje, czy może dla takich chwil jak ta??" Przypominając sobie jednak, że nadal jestem na dworze, szybko wchodzę do środka zamykając drzwi. Szukam Druida w środku, a jak go nie widzę to idę w głąb tunelu czy tam jaskini, jak kto woli.
Offline
Mistrz gry
Wszedłeś do środka. Okazało się, że to długi tunel, prowadzący do jaskini... No tak. Dwa w jednym, jak już coś robimy to idziemy na całość... Komnata była całkiem nieźle oświetlona, bogato zdobiona... Po prostu piękna! Wygląda po prostu jak pałac, chociaż, biorąc pod uwagę, że nigdy w pałacu nie byłeś, są to tylko przypuszczenia. Z zamyślenia szybko wyrwał cię druid:
-Po lewo, na końcu korytarza, jest łaźnia. Jak przed łaźnią skręcisz w lewo, to za trzecimi drzwiami po prawej masz pustą komnatę, w której możesz zostawić rzeczy i się wyspać... Ale póki co zostaw tylko rzeczy i pomóż mi znosić cały ten bajzel do środka... Bogowie, co za pogoda...
Offline
Administrator forum
Kiedy doszedłem do jaskini moje zdziwienie nie miało końca. "Och! Jakie...to piękne! Ileż zrobienie tej...komnaty musiało mu zająć! " Wyciągnąłem z plecaka i zawiniętego płaszcza rzeczy, po czym ponownie udałem się w stronę wyjścia. Nagle przypomniała mi się bardzo ważna rzecz, o której zapomniałem się spytać. "Któż by pomyślał? Wyruszyłem w tą podróż w celu o którym zapomniałem." Podszedłem do Druida.
- Panie Puchacz. Wiem, że to nie odpowiednia chwila, ale czy...znał pan kiedykolwiek kogoś o nazwisku Velendarwen?
Offline
Mistrz gry
-Hmm...-Puchacz odwrócił się.-Kojarzy mi się z czymś nazwisko, ale nie pamiętam do kogo należało... Niestety. Bardzo mi przykro, jeżeli przypomni mi się to chętnie podzielę się swoją wiedzą...-Druid odwrócił się i poszedł do "korytarza mieszkalnego"... Jednak zamiast pójść do pokoju skręcił w jakieś drzwi po prawo... Usłyszałeś jakiś huk, jakby coś bardzo ciężkiego spadło na ziemię i właściwie w tym samym momencie usłyszałeś gromkie
-Kurwa!-No tak, nawet najspokojniejszemu druidowi mogą czasem puścić nerwy...
Offline
Administrator forum
Rozczarowany kiwnąłem głową. Kiedy usłyszałem łomot i krzyk, natychmiast popędziłem za Druidem zobaczyć co się stało. "Mam nadzieje, że nic sobie nie złamał...chociaż to by było zabawne, hehe..." Ponownie nie zwracając uwagi na głos, staram się pomóc jakoś Puchaczowi.
Offline
Mistrz gry
Pobiegłeś szybko do sali, w której znajdował się druid... Okazała się ona rodzajem salonu z kominkiem... Ogień huczał w nim aż miło, a po prawej druid podrygiwał na jednej nodze, jakby uczył się jakiegoś nowoczesnego tańca młodzieżowego, o którym słyszeli tylko ludzie z bogatych dzielnic Tiarrim... Za druidem zauważyłeś także szafę, która prawdopodobnie, przewracając się wywołała tyle hałasu...
Offline
Administrator forum
Widząc skaczącego Druida, staram się uspokoić się przed śmiechem. Następnie podchodzę do niego i próbuje mu jakoś pomóc. "Hmmm...czasami nawet ktoś taki jak on może mieć wypadek..."
Offline
Mistrz gry
Druid oparł się na tobie, gdy podszedłeś i zaczął masować nogę. Następnie skinął głową, podniósł szafę i zajął się robieniem porządku, ponieważ szafa okazała się regałem z książkami...
Offline
Administrator forum
Obserwowałem przez jakiś czas Druida, po czym wróciłem do miejsca gdzie zostawiłem przedmioty z domu Druida i zacząłem je układać. "Życie...." Kiedy już to zrobiłem wróciłem do Druida.
- Druidzie, mam dla ciebie...prezent. - Wyciągam w jego stronę rękę i rzucam runę zwinności, na jego ubranie bądź zbroje zależnie od tego co ma na sobie.
Offline
Administrator forum
- Runa Zwinności. Jeżeli przepłyniesz w niego energie twoja zręczność znacznie wzrośnie. - Mówię z uśmiechem, po czym siadam na jakimś stołku lub fotelu.
Offline
Mistrz gry
-Hmm... No, dziękuję... Przyda mi się przy przesuwaniu szafy-rzekł druid, cały czas trochę poirytowany całą serią nieprzyjemnych zajść... Właśnie, ciekawe co na dworze się dzieje?
Offline
Administrator forum
Przez jakiś czas obserwowałem Druida, po czym szybkim krokiem podszedłem do wyjścia.
"Ciekawe co się dzieję..." Ostrożnie otworzyłem drzwi i się rozglądnąłem na zewnątrz.
Offline