Złowroga magia działająca tutaj odpycha ludzi od Mrocznej Jamy, ziejącej pośród Złotych Pół. Wielu tu zniknęło, nigdy nie powracając już w progi swych domostw, przez co chłopi unikają tego miejsca jako ognia żywego, choć z pewnością powiedzą Ci o nim najwięcej. Mówi się, że jaskinię zamieszkują gobliny...
Offline
Obieżyświat
Wchodzę do Mrocznej Jamy z zapaloną pochodnią w ręce i się rozglądam.
Offline
Skrzywiłeś się, bowiem widok, jaki Cię tam zastał, nie należał do najprzyjemniejszych... Ot, nabite okrutnie na pal dwa trupy, jeszcze dymiące się po tym, jak ktoś urządził sobie na nich krwawą ucztę. Ktoś, kto ogryzł je do kości, nie dopuszczając, aby choć jeden kawałek ludzkiego mięsa uległ zmarnowaniu... Za tym jakże wykwintnym obiadem ujrzałeś dwie, ciemne odnogi. Niemal zapomniałeś wtenczas o swoim towarzyszu, który dał znać o sobie w niezbyt miły sposób, zwracając Ci się na buty.
- Co... to... za... bestie... - wystękał z trudem. Ty również nie wytrzymałeś, po chwili rzygałeś obok niego. I jeszcze ten smród palonego mięsa...
Offline
Jedna wiodło na wprost, druga zaś gdzieś w dół, tego byłeś pewien.
Offline
Ruszyłeś prosto przed siebie, na plecach czując gorące promienie słońca, będącego w zenicie. Nie wiedziałeś, kiedy znów będzie Ci dane je ujrzeć... Korytarz był ciemny i zimny, ściany zaś miał wilgotne. Twój towarzysz kroczył posłusznie za Tobą, wydał Ci się jednak jakiś zamknięty w sobie... Korytarz skręcił gwałtownie, po czym począł schodzić coraz niżej i niżej, w końcu doprowadzając Cię do sporej, wyglądającej na zamieszkaną groty. Było tu kilka podartych sienników, dostrzegłeś też żarzące się jeszcze ognisko. Cokolwiek tu było, musiało niedawno, rzekłbyś, przed chwilą opuścić to miejsce.
Offline
Nic jednak nie nastąpiło, tylko kilka nietoperzy przeleciało Ci nad głową, przyprawiając o drżenie Twojego i tak już przerażonego towarzysza.
Offline
Obieżyświat
Szukam wzrokiem miejsca gdzie to coś lub ktoś mogło uciec albo się schować.
Offline
Jedyną sensowną drogą ucieczki wydał Ci się korytarz, którym tu przyszedłeś, bądź odnoga, odchodząca z tego pomieszczenia, podobna do tej, w którą przed chwilą wkroczyłeś.
- C-co to z-za m-m-miejsce?- spytała wyraźnie przerażona szlachta gołota.
Offline
Obieżyświat
-Obozowisko kogoś lub czegoś. Raczej na to kogoś bym nie liczył. Idźcie za mną i oglądajcie się za siebie. Jak coś zobaczycie to dajcie mi znać.
Offline
Mistrz gry
-To za nami c-coś m-m-może byyyyć?-mówi łamiącym się głosem, niespokojnie oglądając się za siebie i łapiąc cię za skraj koszuli, żeby upewnić się, czy jeszcze tam jesteś...
Offline
Obieżyświat
-Raczej nie, ale ostrożności nigdy za wiele. Chodźmy.
Idę ostrożnie w głąb tunelu.
Offline
Ruszyłeś dalej. Wtem poczułeś, jakbyś miał czyjś palący wzrok na swych plecach. I byłeś niemal całkowicie pewien, że to nie szlachta gołota...
Offline
Kątem oka spostrzegłeś, jak coś dużego leci prosto ku Twojej twarzy...
Offline
Odskoczyłeś w ostatniej chwili, zaś tamto coś, co okazało się sporą, okutą żelazem maczugą, miast w Ciebie, trafiło w ścianę, tak, że aż iskrami sypnęło. Istotą dzierżącą ją okazał się mały, zielony ludek, ani chybi jeden z tych całych goblinów, który widząc, jak unikasz jego ciosu, wrzasnął Ci dziko w Twarz, po czym umknął w ciemność. Uff... Było blisko.
Offline
Był przy Tobie, cały i zdrowy, no, choć z tym zdrowiem to może lekka przesada, bo trząsł się ze strachu jak łóżko w krasnoludzkim burdelu...
Offline
Obieżyświat
Mówię do niego.
-Trzymaj się blisko mnie. - łapię go za szmaty i ruszam w stronę, w którą pobiegł goblin z obawą że może być ich więcej.
Offline
Poczęliście schodzić coraz niżej i niżej, aż w końcu usłyszałeś szum, jakby... podziemnej rzeki? Dochodził zza zakrętu...
Offline
Obieżyświat
Ostrożnie wychylam się, by zobaczyć czy to na pewno rzeka, a jeśli tak to czy tylko ona.
Offline
Wychyliłeś się. Tak, słuch Cię ewidentnie nie zawiódł. Staliście właśnie nad brzegiem sporej, podziemnej rzeki. Odchodziło stąd, czyli z tego "głównego" tunelu, wiele innych, pomniejszych. Aż ciarki Cię przeszły na myśl, że miałbyś przeszukać każdą z nich... Spostrzegłeś, że korytarz schodzi coraz niżej i niżej, więc może i tam być podziemne jezioro.
Offline
Obieżyświat
Mówię do kompana:
-Jeżeli ma tu coś żyć to musi mieć dostęp do wody. - łapię go jak poprzednio i idę wzdłuż rzeki.
Offline
Chwyciłeś go za frak, on zaś nie protestował, mając minę smutnego i przestraszonego dziecka, które weszło nie tam, gdzie trzeba. Szliście wzdłuż rzeki, która wiła się i wiła, jakby nie mogąc swego końca znaleźć. W końcu jednak znalazła go, i to w nie byle jakim stylu. Stanęliście bowiem nad wielkim, utworzonym przezeń wodospadem, skąd kaskadą spływała w dół, do ogromnego, podziemnego jeziora, na którego brzegu, gdzieś tam, w oddali, dostrzegłeś coś jakby ogień, i siedzące przy nim, niskie, ciemne postaci. Jedyną drogą, jaka doń wiodła, były szerokie, skalne schody, przebiegające pod wodospadem. Wolałeś jednak nie myśleć, co by było, gdybyś się na nich poślizgnął...
Offline
Obieżyświat
Wchodzę na schody, dalej trzymając kompana za szmaty i mówię do niego na tyle cicho, żeby usłyszał mnie mimo szumu wodospadu:
-Teraz zachowujcie się cicho i chodźcie za mną ostrożnie, bo jest tu ślisko - idę powoli schodami i próbuję dostrzec ilu jest obozowiczów, patrząc też pod nogi, by, w najlepszym wypadku, nie zjechać na tyłku. Przypominają mi się taktyki walki jakich uczył mnie ojciec i świętej pamięci dziad, niech bogowie mają go w swej opiece, obmyślam też co zrobić gdyby mnie zauważyli lub na inne okoliczności. Próbuję też ułożyć własny plan boju.
Offline
Ruszyliście w dół, niezauważeni przez tamtych, nadal pochłoniętych wchrzanianiem tego, co tam piekli. Miałeś tylko nadzieję, że nie jest to owa niewiasta... Twój towarzysz również ją podzielał, i to po stokroć bardziej, co stwierdziłeś po jego wielce przerażonej minie. Zeszliście po schodach, bezpiecznie i, co najważniejsze, bez szwanku. W międzyczasie dojrzałeś, że tamtych musi być co najmniej trzech. Trudno by im wszystkim naraz dać radę. Może by więc spróbować ich jakoś sprytnie... obejść?
(Zajrzyj proszę tu. :-)
Offline
Obieżyświat
Rozglądam się w poszukiwaniu jakichś kamieni którymi dobrze mi się rzucało.
Offline
(Na pewno nie chcesz tych 100 sztuk złota?)
Takich kamieni było tu w bród, gładkich i okrągłych. Gobliny nadal was nie zauważyły, ale to może być tylko chwilowe szczęście, więc lepiej się sprężać...
Offline
Obieżyświat
Biorę zapas kamieni, podbiegam na tyle blisko żeby dorzucić, celuję i rzucam.
Offline
Zamachnąłeś się chyba tylko po to, by zobaczyć, jak pierwszy kamień wpada do wody, czyniąc przy tym niemały hałas. Pół biedy, gdybyś tylko nie trafił. Gorzej, że gobliny zerwały się z miejsc i, jak na komendę, ruszyły biegiem w Twoją stronę. Dwóch pierwszych wysunęło się znacznie przed trzeciego, który już po chwili został znacznie z tyłu, gdy tamte was dopadły. To już nie były żarty, choć, na Twoje szczęście, gobliny nie zdążyły jeszcze wyjąć broni, więc po prostu zatrzymał się o parę kroków od miejsca, w którym stałeś, przybrawszy pozycję bojową, i wyraźnie oczekując jakiegokolwiek ruchu z Twojej strony...
- Kraag! Ga`rut hume je marate! - wrzasnął nagle jeden z nich, chyba po goblińsku, wytrzeszczając przy tym swoje i tak nie małe, pokryte siecią żyłek, rzekłbyś, szalone oczy w waszą stronę. Twój towarzysz cofnął się, wyraźnie przestraszony...
Offline
Obieżyświat
Dobywam miecza i biorę zamach na pierwszego z brzegu.
(-:Rzuć kośćmi na reakcję towarzysza.:-)
Ostatnio edytowany przez Karp (2011-05-09 21:26:33)
Offline
(Nie mów! O.o)
Cała trójka dobyła swej broni, rzekłbyś, jednym ruchem, wywołując tym samym niejakie przerażenie na twarzy Twojego towarzysza, który cofnął się, wyraźnie przerażony, i zamarł, stojąc jak słup soli, i wpatrując się we wroga, jakby miał go pokonać wzrokiem, nie walką. A były to krótkie, zakrzywione szable, mocno pokryte rdzą. To właśnie jedna z takich szabli pomknęła w Twoją stronę nim w ogóle zdążyłeś zareagować, jednak nie wyrządziła Ci na szczęście większej szkody, odbijając się od Twojego naramiennika. Goblin zaskrzeczał coś po goblińsku i przybrał wielce zdziwioną minę, jakby zwykłej zbroi nigdy na oczy nie widział, po czym cofnął się przerażony, na chwilę przed tym, jak ostrze Twojego miecza cięło go po klacie, a ciemna, goblińska krew buchnęła z jego rany. Dwa pozostałe gobliny również zaatakowały, jeden nic Ci nie zrobił, a ciosu drugiego z łatwością uniknąłeś.
(Zrób proszę link do KP u siebie w podpisie, tak, jak to mają pozostali gracze)
Offline
Obieżyświat
Zachęcając towarzysza do walki, robię zamach na kolejną paskudę.
(Jak to zrobić?)
Offline
Administrator forum
( http://www.ageofdecay.pun.pl/viewtopic.php?id=50 - Tu sobie zobacz. )
Zamachnąłeś się i twoja broń o mały włos trafiła w głowę przeciwnika. Ostatecznie trafiłeś w bark, a goblin upadł na ziemie z bólu.
Twój towarzysz zaczął się wycofywać w stronę wyjścia. Na dodatek goblin który jeszcze nie oberwał, ominął cie i zaczął szarżować na twojego kolegę. Goblin który oberwał w korpus jeszcze żyje i pomału dochodzi do siebie.
Nagle poczułeś ogromny smród, pochodzący od jednego z nich. Prawie zemdlałeś przez to.
Jak one to wytrzymują? - Pomyślałeś, jednakże szybko ogarnąłeś się i byłeś gotowy do działania.
Offline
Obieżyświat
Mając nadzieję że mój towarzysz odzyska pewność siebie, próbuję dobić tamtego, żeby w razie potrzeby dopomóc kompanowi.
Offline
Administrator forum
Uderzyłeś leżącego goblina który pod wpływem uderzenia zawył przeraźliwie po czym zamilkł na wieki.
Twój towarzysz widząc szarżującego goblina zaczął uciekać przed nim w panice. Najwyraźniej strach odebrał mu wszelkie zmysły. Tymczasem goblin który oberwał w bok podniósł sie i popatrzył się na ciebie maniakalnie.
Offline
Obieżyświat
Robię unik w bok, przeczuwając, że mnie zaatakuje ta gnida i tnę weń.
Offline
Administrator forum
Twoje przeczucia okazały się błędne. Goblin splunął ci pod nogi po czym zniknął w ciemnym korytarzu. Nagle usłyszałeś krzyk goblina. Odwróciłeś się i zauważyłeś, że twój towarzysz wbił miecz w bok goblina. Uśmiechnął się jeszcze do ciebie za nim goblin nie skontratakował. Nie celnie. Walka trwała.
Offline
Obieżyświat
Biegnę na pomoc kompanowi, pozorując atak z lewej i tnę z góry.
Ostatnio edytowany przez Karp (2011-05-14 16:47:57)
Offline
Administrator forum
Zaatakowałeś goblina trafiając go mieczem w tors. Goblin zawył z bólu, po czym upadł na ziemie. Wstrząsnęły nim drgawki po czym zamarł. Przy życiu pozostał tylko jeden goblin który gdzieś się ukrył.
- Ha! I po nim! A tak przy okazji to udawałem wtedy, że się bałem. - Zaśmiał się nie przekonująco. - To co teraz?
Offline
Obieżyświat
-To jeszcze nie wszyscy. Idziemy za tamtym.
Nie czekając na odpowiedź ruszam w stronę, w którą uciekł jeszcze żywy goblin.
Offline
Administrator forum
-Eeee...ok. - Twój towarzysz ruszył za tobą. W jaskini było bardzo ciemno przez co niewiele widziałeś. Błąkaliście się tak po korytarzach przez jakąś klepsydrę, kiedy nagle od strony rzeczki usłyszeliście paniczny krzyk goblina i...kobiety? Twój towarzysz od razu popędził w tamtą stronę z okrzykiem bojowym.
Offline
Obieżyświat
Ruszam za nim, lecz ostrożnie, bo choć goblin to prymitywne stworzenie, to mógł zastawić prymitywną pułapkę.
Ostatnio edytowany przez Karp (2011-06-20 05:41:52)
Offline
Administrator forum
Dobiegliście do końca korytarza i...ku waszemu zdziwieniu ukazała się niezwykła postać. Był to jakby ogromny człowiek zrobiony z wody. Tłukł on goblina, a 2 sążnie dalej widzieliście związaną, wychudzoną, ranną, ale żywą dziewczyne.
Wokoło leżało mnóstwo ciał goblinów.
Patrzeliście się na tą walkę w zadumię i zainteresowaniu.
Offline
Obieżyświat
Szarżuję z mieczem na goblina wołając:
-Jesteśmy z tobą eee... wodny olbrzymie!
Offline
Administrator forum
Nie miałeś co szarżować. Goblin padł pod potężnym ciosem żywiołaka. Po patrzył się na ciebię, a przynajmniej takie miałeś wrażenie i ku twemu zdziwieniu powiedział:
- Przepraszam, ale czy widziałeś mojego przyjaciela?
Twój towarzysz wydał z siebie przeciągły dźwięk, który oznaczał zdziwienie, nawet kobieta jakoś przestała krzyczeć.
Tymczasem przyszło ci do głowy, czy warto pozwolić by dusza goblina się zmarnowała? Coraz słabiej dusza goblina, była wyczuwalna...
Offline